Samotna matka czy samodzielna mama?

Kiedyś myślałam, że samotna matka i samodzielna mama to słowa, które znaczą to samo. Byłam pewna, że samotna mama to po prostu kobieta, która wychowuje dziecko bez partnera. Ale życie boleśnie uświadomiło mi różnicę.

jak sobie poradzić jako samotna matka

Kim jest samotna matka?

Na samym początku cchę wyjasnić dwie bardzo ważn e kwestie.

Po pierwsze, piszę o samotnych MATKACH, bo jestem MATKĄ. Jednak, jak zawsze powtarzam, nie dzielę na płeć. osobiście znam samodzielnych ojców i to, co robią dla swoich dzieci jest piękne.

Po drugie, ten post nie jest „żal postem”. Ja miałam ogromne wsparcie w mamie i jej pomoc, obecnie mam wsparcie ze strony rodziny (szczególnie moich drugich rodziców – mamy chrzestnej i jej męża. Ciocia to jest mój anioł stróż, który walczy o moje szczęście bardziej niż ja sama) oraz obecnego partnera. Ten post jest po prostu moimi emocjami, które dosięgają mnie, gdy jest ciężko. Ma być wsparciem dla samodzielnych mam, które czasem czują się jak ja, ale boją się o tym mówić i myślą, że tylko one nie ogarniają rzeczywistości. Napisałam ten artykuł, bo sama szukałam zrozumienia, będąc cholernie zagubiona, gdy mój związek się rozpadł.

Kiedy podjęłam decyzję o rozstaniu, miałam rozejść się z moim partnerem, narzeczonym, a nie ojcem Maksymiliana. Rozstanie miało dotyczyć relacji partner-partnerka, a nie ojciec-dziecko. Niestety, życie ma napisany własny scenariusz, na który my nie jesteśmy przygotowani.

Sama decyzja o rozstaniu była dla mnie bardzo trudna i podejmowana miesiącami samotnie. I choć miałam wsparcie bliskich i gdzie pójść mieszkać, to nadal nie byłam pewna, czy rzeczywiście rozstanie jest najlepszym wyjściem. Zastanawiałam się:

  1. Czy aby na pewno będzie to dobre dla Maksa?
  2. Czy nie będę odpowiedzialna za rozpad rodziny?

Potem dojrzałam. Zrozumiałam, że moje dziecko będzie patrzyło na relację mamy i taty. A z każdym dniem jest mądrzejsze. I nie wyniesie z tego nic dobrego. Wierzyłam, że rozstanie sprawi, że oboje będziemy lepszymi ludźmi i dobrymi rodzicami.

Nic bardziej mylnego… Choć wiara i nadzieja mnie nie opuszczała, to w ostateczności skończyło się na tym, że jestem samotną matką, a właściwie samodzielną mamą.

Czy określenie samotna matka mnie dotyczy? I tak i nie. Przede wszystkim od samego początku po rozstaniu mieszkałam z mamą. Nie czułam się samotna. Mama, Maksymilian, pies, koleżanki, które mnie bardzo wspierały w tym okresie, rodzina, która każdego dnia dzwoniła, jak się czuję. A potem pojawił się Pan S. Pod tym względem samotności nigdy nie odczułam, zawsze był, jest i będzie ktoś przy mnie.

samotna matka

Niestety jest jeszcze jeden rodzaj samotności, który odczuwałam od samego początku. „Samotność” – to słowo dusi mnie niczym niewidzialna dłoń, gdy patrzę na inne rodziny, śmiejące się i bawiące razem. Czuję pustkę, gdy wieczorem tulę Maksa do snu i wiem, że nikt nie zastąpi mnie tej nocy. Samotność dopada mnie w najmniej oczekiwanych momentach – podczas spaceru w parku, w kolejce do sklepu, gdy patrzę na szczęśliwe rodziny. Kiedy zaprowadzam Maksia do przedszkola i widzę jego kolegów z ojcami, mam momentalnie łzy w oczach. Przebieram Maksa, żeby jak najszybciej zaprowadzić go do sali i wyjść. I choć jest mi z tym już łatwiej, bo się oswajam, to nadal boli. I nadal napływają łzy do oczu.

Nie mogę patrzeć na ojców, którzy uczą dzieci jeździć na rowerze. Odwracam wzrok, gdy widzę, jak ojciec uczy syna pływać. I płaczę, gdy widzę zdjęcie mojego kuzyna, jak dba o córkę jako samotny ojciec.

I właśnie ten rodzaj samotności jest najbardziej odczuwalny. Samotność w rodzicielstwie.

Samotna matka i samodzielna mama — jak się czuje na co dzień?

Patrzę na Maksymiliana bawiącego się w salonie. Hotwheelsy się ścigają, na środku pokoju wybudowana jest droga z LEGO, a śmiech młodego rozbrzmiewa w ciszy mieszkania. W sercu czuję mieszankę radości i bólu. Radość, bo patrzę na moje szczęście, na mojego kochanego synka, który jest taki mądry, rezolutny. Ból, bo wiem, że w tej zabawie brakuje kogoś ważnego.

Kolejny dzień, kiedy muszę pracować. Projekt goni projekt, a terminy nieubłaganie nadchodzą. Siadam przy biurku, zaczynam pracować, a łzy napływają mi do oczu. Chciałabym bawić się z Maksymilianem cały czas. Zamiast tego muszę zapierdalać. Wyrzuty sumienia niczym sępy rozszarpują mi serce. Powoli uczę się, że daję z siebie wszystko i że jestem najlepszą mamą.

Wiecie, najbardziej boli mnie to, że:

Nikt oprócz mnie nie zabierze Maksa na plac zabaw.

Nikt poza mną nie pogra z nim w piłkę.

Nikt poza mną. I oczywiście babcią. Czy ciocią, czy koleżanką. Ale to nie oni są od wychowania.

Ten ból jest niczym rana, która nie chce się zagoić. Ciągle boli, ciągle przypomina o pustce.

Samodzielna mama — co to oznacza?

Ale jestem też samodzielna. I to słowo daje mi siłę, by dźwigać ten ciężar. Jestem jak lwica, która chroni swoje młode. Potrafię zapewnić Maksymilianowi wszystko, czego potrzebuje – miłość, bezpieczeństwo, troskę. Jestem dla niego matką i ojcem w jednym. I myślę, że całkiem dobrze mi to wychodzi.

Samodzielność nie jest łatwa. To walka z przeciwnościami losu, ciągły brak czasu i zmęczenie. To wszystko wyżera energię. To świadomość, że jestem odpowiedzialna za wszystko – za każdy posiłek, ubranie, zabawkę, organizację czasu wolnego, zdrowie za każdy uśmiech i łzę mojego dziecka.

Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, to wiecie, że miałam bardzo dobrą sytuację, ponieważ przy wychowaniu pomagała mi mama — babcia Maksymiliana. Oczywiście to ja jestem odpowiedzialna za niego, ale dzięki mamie mogłam robić wiele rzeczy: wyjść z psem, pojechać na randkę czy iść do lekarza. Mogłam biegać, ponieważ mama bardzo wspierała moją pasję. Mama kocha Maksa jak ja. Zawsze mogłam na nią liczyć. Niestety od kiedy mama wylądowała w szpitalu i jest w śpiączce, wszystko się zmieniło. A ja stałam się jeszcze bardziej samodzielna.

Nie mogę wyjść na zakupy.

Nnie mogę wyjść nawet z psem.

Nie mogę tak po prostu umówić się do lekarza, a co dopiero ze znajomymi.

Nie mogę tak po prostu położyć się i odpocząć.

Nie mogę wziąć wolnego.

Nie mogę poprosić o to, by druga osoba zajęła się dzieckiem.

Nie usłyszę „Połóż się, odpocznij, ja go dziś uśpię”.

Nikt mnie nie zastąpi. Nikt.

Czasem czuję się jak na rozdrożu. Samotność mnie przytłacza, a obowiązki przerastają. Nie mam komu oddelegować zadań. Wszystko jest na moich barkach. Chciałabym krzyczeć, uciec, schować się pod kołdrą i nie wychodzić. Ale wiem, że nie mogę. Jestem matką.

Wiem, że nie jestem sama. Są inne kobiety, które dźwigają ten sam ciężar. Samotne matki, które każdego dnia walczą o szczęście swoich dzieci. Jesteśmy jak siostry, połączone niewidzialną nicią zrozumienia i wsparcia.

Dla nich piszę te słowa. Nie po to, by wzbudzić litość, bo doceniam, jak wiele mam, ale by dać nadzieje każdej matce, której jest ciężko. By pokazać, że nawet w ciemnościach można dostrzec światło. Że samotność nie musi oznaczać rezygnacji. Że możemy być silne, niezależne i szczęśliwe, nawet gdy życie stawia nam pod górkę.

Bo samotna matka to nie tylko kobieta bez partnera. To wojowniczka, która każdego dnia zdobywa szczyt góry, dźwigając na plecach cały świat. To superbohaterka, która zasługuje na szacunek i podziw.

Samodzielna matka. To brzmi dumnie. To brzmi jak wyzwanie, które rzuciłam życiu i które każdego dnia zwyciężam. To brzmi jak siła, która drzemie w moim sercu. To brzmi jak nadzieja na lepsze jutro.

Jestem samodzielną matką. I jestem z tego dumna. Jestem dumna z tego, ile zrobiłam, ile robię. I jestem dumna z Ciebie. Ty też bądź!

Samotne macierzyństwo — jak sobie radzić? Moje 10 sposobów

Poniżej przedstawiam Ci wskazówki, które pomagają mi na co dzień.

  1. Proszę o pomoc, kiedy jej potrzebuję. Nie jestem superbohaterką. Nie muszę dźwigać wszystkiego na swoich barkach. Wiem, że nie jestem w stanie wszystkiego zrobić sama, dlatego zawsze staram się prosić o pomoc, gdy tylko tego potrzebuję. To nie jest oznaka słabości, ale mądrości i zdrowego podejścia do własnych potrzeb i możliwości.
  2. Dbam o siebie. Choć czasami może wydawać się to egoistyczne, to jednak dbanie o siebie jest niezbędne, aby być silną i zdrową dla mojego dziecka. Czasem nawet włączam Maksysiowi coś na Youtube albo bajkę, aby móc poćwiczyć i zadbać o swoje ciało i umysł. Nawet jeśli mam tylko 10 minut dziennie, dbam o siebie. Ćwiczę, czytam książkę, biorę kąpiel. To mój czas na relaks i odzyskanie sił. I wiecie co? Już nie czuję się z tym winna. To mój czas na oddech, na zrobienie czegoś dla siebie. W końcu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
  3. Skupiam się na relacji z dzieckiem i wychowaniu go na dobrego człowieka. To mój priorytet. Chcę, aby Maksymilian wyrósł na wartościowego człowieka.
  4. Uczę się robić wiele rzeczy z Maksymilianem. Nie zawsze mam opiekę dla Maksysia, dlatego uczę się robić wiele rzeczy z nim. Uczę go jeździć na rowerze (pisałam o tym artykuł: Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze?) — jednocześnie biegam. Mam jakieś wideo do nagrania — on idzie ze mną i wie dobrze, że musi dać mi pracować. I wychodzi nam to coraz lepiej!
  5. Czuję wdzięczność. Nie zamykam oczu na problemy. Narzekam, czasem głośno. Ale zawsze pamiętam o tym, ile mam i jak wiele pomocy otrzymuję od innych. Jestem wdzięczna.
  6. Terapia to podstawa. Znalezienie dobrego psychoterapeuty to był strzał w dziesiątkę. To moje wsparcie i drogowskaz w trudnych chwilach.
  7. Staram się wychodzić do ludzi. Wiem, że jest to trudne, ale staram się wychodzić z domu, spotykać się z innymi ludźmi, nawet jeśli jest to tylko spacer z moim dzieckiem. To pomaga mi poczuć się lepiej i odciąć od codziennych problemów.
  8. Nauczyłam się planować. Choć nigdy nie lubiłam planować, teraz zaczynam dostrzegać jego wartość. Wyznaczanie priorytetów i planowanie dnia pomaga mi ogarnąć wszystkie obowiązki i zorganizować moje życie w sposób bardziej efektywny.
  9. Staram się mieć plan B. Planowanie to nie tylko wyznaczanie priorytetów, ale także plan B. Umawiając się do lekarza, zawsze biorę pod uwagę, że Maksiu może mieć gila, więc od razu znajduję kogoś, kto się nim zajmie w ten dzień. To znacznie ułatwia mi funkcjonowanie.
  10. Uczę się akceptować siebie i swoje ograniczenia. Każda samodzielna mama dobrze wie, że samotne macierzyństwo to czasem walka z własnymi słabościami i niepewnościami. Ale staram się akceptować siebie taką, jaką jestem, i doceniać swoje sukcesy i osiągnięcia, nawet jeśli są one drobne.
samodzielna mama

Czy samotna matka, samodzielna mama może być szczęśliwa?

Patrzę na swoje śpiące dziecko i czuję w sercu ogrom miłości. Jestem samotną matką i nie ukrywam, że bywają dni ciężkie. Chwile zwątpienia, zmęczenia, samotności. Ale gdy patrzę w te niewinne oczy, wiem, że jestem silna dla niego. I dla siebie.

Czy samotna matka, samodzielna mama może być szczęśliwa? To pytanie, które zadawałam sobie wiele razy. Szczególnie w tych ciemnych chwilach, gdy smutek ogarniał mnie niczym gęsty mgła. Patrzyłam na pary spacerujące z dziećmi i czułam ukłucie zazdrości. Pragnęłam normalnej rodziny, ciepła i bezpieczeństwa.

Ale z czasem zrozumiałam, że szczęście nie jest definiowane stanem cywilnym. Szczęście to przede wszystkim spokój ducha, akceptacja siebie i miłość do życia. To czerpanie radości z małych rzeczy, z codziennych chwil z dzieckiem, z rozwoju własnych pasji.

Byłam w toksycznym związku. Związek, który zabijał we mnie radość i miłość. Związek, który dawał mi jedynie poczucie pustki i strachu. Odeszłam, choć nie było łatwo. Ale to była najlepsza decyzja w moim życiu.

Potrzebowałam czasu, aby pozbierać się po tamtych doświadczeniach. Aby zaakceptować siebie i pokochać na nowo. Aby polubić swoje towarzystwo i nauczyć się czerpać radość z samotności. To był długi proces, ale był to proces konieczny.

Mam wspaniałego syna, który jest dla mnie całym światem. Mam przyjaciół, którzy mnie wspierają. I mam siebie – silną, niezależną kobietę, która wie, czego chce od życia.

Otworzyłam się na miłość. Nie było to łatwe. Bałam się zranienia, bałam się zawodu. Ale zaryzykowałami wpuściłam do naszego życia wspaniałego człowieka. Człowieka, który stał się nie tylko moim partnerem, ale też najlepszym wujkiem dla mojego syna.

Szczęście jest możliwe dla każdego, również dla samodzielnej matki. Nie bój się otworzyć na miłość, na nowe życie. Nie bój się być szczęśliwa. Zasługujesz na to, by żyć pełnią życia, by kochać i być kochaną.

czy samotna matka może być szczęśliwa

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *